Zmiana zarządu

prokiproki Użytkownik
edytowano września 2015 w Zarządzanie Nieruchomościami
Witam. Zasiadałem w Zarządzie wspolnoty mieszkaniowej od marca tego roku. Podczas urlopu w sierpniu otrzymałem informacje ze za dwa dni odbedzie sie zebranie w sprawie zmiany zarządu. Po powrocie do domu otrzymałem uchwałe o zmienie zarządu od 01.09.2015 (gdzie nie było juz mojej osoby). Na uchwale była adnotacja ze głosy były zbierane w trybie indywidualnym. Czy mozliwa jest taka forma zmiany zarządu bez mojego udziału? Prosze o pomoc i wyjsnienia.

Komentarze

  • Opcje
    LaluniaLalunia Użytkownik
    edytowano listopada -1
    Możliwa.
    Ustawa dopuszcza tryb indywidualnego zbierania głosów przez zarzad. Zostałeś prawidłowo zawiadomiony o treści podjętej uchwały, zatem nie widzę popełnionych błędów. Jedyne co to można ewentualnie rozpatrywać to, czy miałeś szansę wypowiedziec się w sprawie (oddac głos) jeżeli byłeś uprawniony do głosowania i na tej podstawie ewentualnie zaskarżyć uchwałę, czego raczej nie polecam, chyba, że Twój udział miałby znaczenie w przypadku oddania głosu, a sytuacja WM tego wymaga. Ale należałoby zgodzić się z większością, jeżeli brak jest wątpliwości co do prawidłowości oddanych/zebranych głosów. Lepiej wspomagać nowy zarząd.
    Należałoby się może dowiedzieć co było przyczyną powołania nowego zarządu w czasie roku. Ale sytuacja jak najbardziej poprawna, aczkolwiek zaskakująca.
  • Opcje
    KubaPKubaP Użytkownik
    edytowano listopada -1
    [cite] proki:[/cite]Witam. Zasiadałem w Zarządzie wspolnoty mieszkaniowej od marca tego roku. Podczas urlopu w sierpniu otrzymałem informacje ze za dwa dni odbedzie sie zebranie w sprawie zmiany zarządu. Po powrocie do domu otrzymałem uchwałe o zmienie zarządu od 01.09.2015 (gdzie nie było juz mojej osoby). Na uchwale była adnotacja ze głosy były zbierane w trybie indywidualnym.
    Czy mozliwa jest taka forma zmiany zarządu bez mojego udziału?
    Tak jest to zgodne z prawem ...:sad:
    [b]Art. 20.[/b] ustawy o własnosci lokali (UoWL)
    1. Jeżeli lokali wyodrębnionych, wraz z lokalami niewyodrębnionymi, jest więcej niż siedem, właściciele lokali są obowiązani podjąć uchwałę o wyborze jednoosobowego lub kilkuosobowego zarządu. Członkiem zarządu może być wyłącznie osoba fizyczna wybrana spośród właścicieli lokali lub spoza ich grona.
    
    2.[b] Zarząd lub poszczególni jego członkowie mogą być w każdej chwili na mocy uchwały właścicieli lokali zawieszeni w czynnościach lub odwołani.[/b]
    
    [b]Art. 23.[/b] UoWL
    1. [b]Uchwały właścicieli lokali są podejmowane bądź na zebraniu, bądź w drodze indywidualnego zbierania głosów przez zarząd[/b]; uchwała może być wynikiem głos ów oddanych częściowo na zebraniu, częściowo w drodze indywidualnego ich zbierania.
    
    2. Uchwały zapadają większością głosów właścicieli lokali, liczoną według wielkości udziałów, chyba że w umowie lub w uchwale podjętej w tym trybie postanowiono, że w określonej sprawie na każdego właściciela przypada jeden głos.
    
    2a. Jeżeli suma udziałów w nieruchomości wspólnej nie jest równa 1 albo większość udziałów należy do jednego właściciela bądź gdy obydwa te warunki spełnione są łącznie, głosowanie według zasady, że na każdego właściciela przypada jeden głos, wprowadza się na każde żądanie właścicieli lokali posiadających łącznie co najmniej 1/5 udziałów w nieruchomości wspólnej.
    
    3. O treści uchwały, która została podjęta z udziałem głosów zebranych indywidualnie, każdy właściciel lokalu powinien zostać powiadomiony na piśmie.
    
  • Opcje
    gecongecon Użytkownik
    edytowano listopada -1
    proki: Czy mozliwa jest taka forma zmiany zarządu bez mojego udziału? Prosze o pomoc i wyjsnienia.
    We wspólnotach wszystko jest możliwe i dzieją się rzeczy o jakich nikomu nawet się nie śniło.
    Jak już pisali poprzednicy - jest to na dodatek zgodne z prawem.
    Natomiast ze względów czysto ludzkich, sąsiedzkich itp. w "szanującej się wspólnocie" tego rodzaju działania winny odbywać się przy otwartej kurtynie, przy zachowaniu przynajmniej minimum wymogów dobrych stosunków międzysąsiedzkich, zwłaszcza w sytuacjach gdy nie ma pożaru.
    Na pocieszenie, że nie jesteś sam w swoich rozterkach - poczytaj sobie całość poniższego orzeczenia:
    "...Biorąc pod uwagę treść przepisu art. 20 ustawy o własności lokali Sąd nie dostrzega nieprawidłowości w działaniach Wspólnoty. Po pierwsze przepis nie wprowadza wymogu stosowania procedury wcześniejszego zawiadamiania właścicieli o zamiarze odwołania członków zarządu wspólnoty... członkowie zarządu mogą być w każdej chwili odwołani bez podawania przyczyny takiego odwołania, co z kolei świadczy też o tym, że taka decyzja może zostać podjęta ad hoc, na każdym zebraniu wspólnoty. Przepis ten nie wprowadza konieczności rozsyłania zawiadomień informujących o tym, iż konkretne osoby zostaną odwołane z pełnienia funkcji członków zarządu...W ocenie Sądu wykładnia językowa wskazuje, że taka decyzja może być podjęta w trybie natychmiastowym, bez wcześniejszego przygotowywania wniosku przez jakąkolwiek osobę biorącą udział w zebraniu.." - I C 1386/12 - wyrok z uzasadnieniem Sąd Okręgowy we Wrocławiu z 2013-02-22
    http://orzeczenia.wroclaw.so.gov.pl/content/$N/155025000000503_I_C_001386_2012_Uz_2013-02-22_001
  • Opcje
    cdncdn Użytkownik
    edytowano września 2015
    gecon:
    Na pocieszenie, że nie jesteś sam w swoich rozterkach - poczytaj sobie całość poniższego orzeczenia:
    
    Temu orzeczeniu nie można nic zarzucić. Interpretacja przepisów ustawy jest wzorowa. Taka jest ustawa. Te przepisy często są przytaczane na dowód, że prawdziwą władzę mają właściciele (chociaż często nie są tego świadomi), a nie zarząd czy administrator. Uważam, że to dobre przepisy i takie powinno pozostać.

    W przeciwnym razie wspólnoty zostaną zepchnięte w biurokratyczną otchłań, w jakiej tkwią dzisiaj spółdzielnie mieszkaniowe, w których lokator, a nawet właściciel wyodrębnionego lokalu jest petentem, a Panem i Władcą jest wynajęty koleś, zwany Prezesem Zarządu, któremu mieszkańcy płacą za pilnowanie ich interesów. To jest odwrócenie porządku rzeczy albo - jak pisze czasem gecon - sytuacja, gdy "ogon merda psem".

    O ile wspólnoty dość często cierpią na:
    - niedobór środków finansowych na duże remonty lub inwestycje
    - przerost demokracji nad zwykłą codzienną sprawnością działania (np. głosowanie uchwały nad przyjęciem planu gospodarczego przez 8-10 miesięcy)
    - pieniactwo niektórych właścicieli, które niszczy poczucie wspólnego dobra i zniechęca właścicieli do aktywności
    - nawiedzonych lub autokratycznych członków zarządu / panoszących się administratorów
    - kompletną obojętność i tumiwisizm właścicieli, co umożliwia / ułatwia rozwój patologii, o których piszę wyżej;

    o tyle spółdzielnie mieszkaniowe to twory kompletnie niereformowalne, powstałe w epoce, kiedy ideologiczne państwo monopartii za cel uznawało "wypieranie i ograniczanie własności prywatnej", zwłaszcza w zakresie środków produkcji i nieruchomości, ale po upływie kilku dziesięcioleci poszło na ustępstwa w zakresie "własności grupowej" - też "wrednej ideologicznie", ale jeszcze do opanowania.

    Po zmianie systemu, uznano "własność spółdzielczą" za "własność prywatną członków spółdzielni". Konia z rzędem temu, czy wiedzą o tym szeregowi członkowie spółdzielni? Fakty są takie, że właścicielem majątku spółdzielczego nie są członkowie spółdzielni, tylko spółdzielnia jako osoba prawna. Ustawowy zapis to pusta deklaracja.

    To nie jest żadna spółdzielczość, tylko machiny biurokratyczne i samowola prezesów. Konstrukcja prawna jest taka, że tylko od uczciwości i dobrej woli "aktywu" spółdzielczego zależy, czy będą dbać o majątek spółdzielców, czy o własny. Próbowano wielokrotnie ucywilizować spółdzielnie mieszkaniowe przez liczne nowelizacje ustawy o SM, ale to jest dzieło niewykonalne, mission impossible.

    Stawiam garść wspólnotowych orzechów przeciwko 100 dolarom spółdzielczym, że system spółdzielczy w tej formie, w jakiej istnieje obecnie w Polsce, jest przeżytkiem nie do utrzymania. I mam nadzieję, że zostanie przekształcony lub zlikwidowany. Amen :)
  • Opcje
    piastowskapiastowska Użytkownik
    edytowano września 2015
    Szkoda, że opcję "Podziękuj-oceń pozytywnie" można zastosować tylko raz, bo zgadzam się z każdym zdaniem powyższego tekstu cdn, zarówno jeśli chodzi o ocenę przytoczonego orzeczenia, jak i ocenę działalności spółdzielni mieszkaniowych.

    Jeśli chodzi o spółdzielnie mieszkaniowe, to na własnej skórze przekonałam się z jak wielką są one patologią i do jakich wręcz mafijnych działań w nich dochodzi. Gdy kilka lat temu kupiłam mieszkanie spółdzielcze i zobaczyłam do jakiego marnotrawstwa dochodzi w spółdzielni, jakich przekrętów finansowych oraz łamania prawa na szeroką skalę, usiłowałam z tym walczyć w ramach struktur spółdzielczych. Po dwóch latach ciągłego szarpania się, okazało się, że nie jestem w stanie zrobić NIC. Układ Prezes-Radca prawny spółdzielni-rada nadzorcza-administracja (wszyscy sowicie opłacani przez członków spółdzielni) bardzo mocno bronią swoich pozycji, a ostatnim celem ich działań jest uczciwa gospodarka zasobami spółdzielni i chociaż namiastka uwzględniania interesów tych, którzy za to wszystko płacą, czyli mieszkańców.

    Jedynym wyjściem z sytuacji było wydzielenie się ze spółdzielni jako wspólnota i wyprowadzenie przez 4 lata budynku ze stanu całkowitej ruiny. Początki wspólnoty były trudne, ale teraz nikt nie żałuje, że tak zrobiliśmy.
    Komentarz edytowany piastowska
  • Opcje
    KubaPKubaP Użytkownik
    edytowano września 2015
    O ile wspólnoty dość często cierpią na:

    - niedobór środków finansowych na duże remonty lub inwestycje
    - przerost demokracji nad zwykłą codzienną sprawnością działania (np. głosowanie uchwały nad przyjęciem planu gospodarczego przez 8-10 miesięcy)
    - pieniactwo niektórych właścicieli, które niszczy poczucie wspólnego dobra i zniechęca właścicieli do aktywności
    - nawiedzonych lub autokratycznych członków zarządu / panoszących się administratorów
    - kompletną obojętność i tumiwisizm właścicieli, co umożliwia / ułatwia rozwój patologii,
    - na przypadkowe składy członków Zarządu, kompletnie nie przygotowane do reprezentowania interesów właścicieli lokali, wybiórczo traktujący ustawowe obowiązki nałożone na nich ( patrz - umowy z administratorem) . To taki MOPS we wspólnocie, wysłucha , poklepie po plecach , pomoże lub nie. ale trwa na funkcjach bo ma trwać.
    Takie wnioski wysnuwam z wpisów tego forum
    Konia z rzędem temu, czy wiedzą o tym szeregow i członkowie spółdzielni? Fakty są takie, że właścicielem majątku spółdzielczego nie są członkowie spółdzielni, tylko spółdzielnia jako osoba prawna. Ustawowy zapis to pusta deklaracja.
    Konia rzędem temu, gdzie szeregowi właściciele lokali znają swoje prawa i obowiązki wynikające z UoWL i faktu posiadania majątku w postaci lokalu we wspólnocie (np. ograniczone prawa własności)
    Komentarz edytowany KubaP
Aby napisać komentarz, musisz się zalogować lub zarejestrować.