Quod usum - jeden wielki przekręt deweloperów

blazejhblazejh Użytkownik
edytowano grudnia 2018 w Zarządzanie Nieruchomościami
Przepraszam za głupi tytuł wątku ale miał przyciągnąć uwagę.

Skłamałem, że jest tylko sześć klazul związanych jakoś z użytkowaniem na wyłączność. Jest ich pięć.

Trzy dotyczą tego, że deweloper sobie wymyślił, że będzie na czas nieokreślony i nieodpłatnie, użytkował kawałek dachu budynku wspólnoty.
To może temat ciekawy dla panów, którzy akurat skaczą sobie do oczu w wątku o dostępie do dachu, ale dla mnie nuda. Istotą tych trzech klauzul jest słowo "nieodpłatnie".
Chodzi o to, że odpłatność za wyłączne użytkowanie jest zasadą, a nieodpłatność wyjątkiem. Stąd musiałaby być jakoś uzasadniania. Na pewno nie chciwością dewelopera. Stąd moim zdaniem te trzy klauzule w rejestrze.

Dwie pozostałe tylko bardzo pośrednio dotyczą quod usum. Ich istotą jest ustanowienie bezprawnych kar umownych. Raz chodzi o karę z tytułu wypowiedzenia umowy o wyłączne użytkowanie przez jednego z nabywców. Drugi raz o karę umowną zabezpieczającą zapis o powstrzymaniu się od roszczeń ma przyszłość i jednocześnie pomyślana na wypadek wypowiedzenia jednostronnego umowy. Czyli ten drugi przypadek to jakby dwa w jednym względem pierwszego.

Dlatego od razu omawiam ten drugi rozbudowany przypadek:

""Kupujący niniejszym zobowiązuje się w pełni respektować zasady podziału nieruchomości wspólnej do użytkowania dokonanego przez Sprzedającego i w szczególności nie będzie rościł sobie praw do współposiadania i współkorzystania z części nieruchomości wspólnej, które w niniejszej umowie nie zostały Kupującemu przekazane do jego wyłącznego posiadania lub korzystania, a które zostały przekazane do wyłącznego posiadania lub korzystania na rzecz innych nabywców, ...

(Jak dotąd jest wszystko w porządku. Jest to wyczerpujący opis umowy quod usum, z opisem praw i obowiązków, głównie obowiązków kupującego dotyczących wydzielonych elementów części wspólnych. Zapis wręcz akcentuje ochronę posesoryjną przedmiotu umowy, co chwali się prawnikowi, który napisał tę cześć tego zapisu. Chyba uczęszczał na wykłady z prawa rzymskiego, a na pewno miał dobre notatki.

Nie ma w zapisie opisu przedmiotu/przedmiotów użytkowania. Nie wiemy czy chodzi o miejsca parkingowe nad ziemią, pod ziemią, czy o ogródki na tarasach, czy może o kawałek powierzchni dachu. Prawdopodobnie opis elementów znajduje się w innym zapisie tej umowy. Dla kluazuli niedozwolonej nie ma to żadnego znaczenia, ponieważ wadliwy jest dopiero zapis po przecinku, po słowie "nabywców")



... jak również nie będzie wysuwał żadnych roszczeń finansowych z tego tytułu w przyszłości.

( To już jazda po bandzie, nie można skutecznie zrzec się roszczeń na przyszłość. To jest imo pierwsza podstawa do klauzuli, ale nie jedyna.
Kolejne zdanie w tym samym wciąż punkcie(!) umowy ujawnia pomysł dewelopera na podwójne zabezpieczenie się od pretensji nabywcy na przyszłość drakońską karą umowną:


Kupujący zobowiązuje się do złożenia w notarialnej umowie sprzedaży oświadczenia o treści umożliwiającej uzyskania skutku prawnego opisanego w zdaniu poprzednim oraz zobowiąże się zapłacić karę umowną w wysokości 30.00,00 zł (trzydziestu tysięcy złotych) w przypadku, gdy wypowiedziałby umowę o podział do użytkowania - na rzecz każdego z uprawnionych do wyłącznego korzystania z części nieruchomości wspólnej, który w wyniku tego wypowiedzenia utraci swoje uprawnienie"

Tu chyba deweloper chciał załatwić dwie rzeczy na raz, na co naprowadza nas użyte przez prawnika słówko "oraz", jest jazda po dwóch bandach:

1. Żeby nabywca złożył bezprawne pisemne oświadczenie i zrzeczeniu się roszczeń (o nim jest mowa w zdaniu poprzednim).

2. Żeby nabywca zapomniał o wypowiedzeniu w przyszłości umowy quod usum po groźbą drakońskiej kary.

Ta kara jest sama w sobie bezprawna i jest imo tą drugą przyczyną wpisania zapisu do rejestru. Mistrzostwo Świata, zwłaszcza, że pan prawnik, którego przed chwilą pochwaliłem (prawnik to chyba zbyt łagodnie określenie dla tego pana/panią) wymyślił, że kara przypadnie na rzecz każdego podmiotu będącego stroną umowy quod usum w nieruchomości wspólnej. Czyli jeśli, dajmy na to, wyłącznych użytkowników miejsc parkingowych w hali niewyodrębnionej jest stu, to kupujący miałby płacić dziewięćdziesięciu dziewięciu osobom/firmom po trzy dychy. Jak każdy, to każdy. Bez komentarza. Mistrzostwo Świata.


Takie kwiatki trafiają do rejestru klauzul niedozwolonych.

O opłatach na rzecz wspólnoty w rejestrze ani słowa.
Aby napisać komentarz, musisz się zalogować lub zarejestrować.