Każdy sąd po swojemu interpretuje prawo

i-co-ty-na-toi-co-ty-na-to Użytkownik
edytowano czerwca 2016 w Zarządzanie Nieruchomościami
24 marca 2015 Sąd Apelacyjny w Krakowie wydał wyrok w sprawie I ACa 51/15 (dostępny tutaj: http://orzeczenia.krakow.sa.gov.pl/content/$N/152000000000503_I_ACa_000051_2015_Uz_2015-03-24_001). Powódka wnosiła w pozwie o ustalenie nieistnienia uchwały ewentualnie o uchylenie uchwały. Powodem uznania uchwały za nieistniejącą miało być przede wszystkim to, iż za uchwałą głosowały osoby niebędące członkami wspólnoty, które nie miały stosownych pełnomocnictw. Bez ich głosów uchwała nie miała wymaganych "50% udziałów za". Sąd Okręgowy odrzucił żądanie powódki, jednak Sąd Apelacyjny przyznał jej rację i stwierdził, że uchwała nie istnieje.

5 luego 2015 Sąd Okręgowey w Legnicy (I C 174/14) odrzucił mój pozew w niemalże identycznej sprawie. Domagałem się uchylenia ew. ustalenia nieistnienia uchwał podjętych na zebraniu rocznym. Głównymi powodami miały być:
[ulist][li]głosowanie przez osoby nienależące do wspólnoty, które nie miały pełnomocnictw; po odliczeniu ich głosów nie było wymaganych 50% udziałów za uchwałami;[/li][li]głosowanie wszystkich uchwał wg zasady "jeden głos na lokal", bo w 1999 roku (!!!) wspólnota przyjęła zasadę, iż tak będzie głosować wszelkie uchwały.[/li][/ulist]
Ponadto wniosłem, by sąd zobowiązał wspólnotę do przedłożenia oryginału lub poświadczonej notarialnie kopii uchwały o powołaniu zarządu. Wiedziałem bowiem, że moja wspólnota nigdy zgodnie z uowl nie wybrała zarządu - uchwały o powołaniu zarządu też głosowano wg zasady "1 głos na lokal" z udziałem osób spoza wspólnoty.

Sąd Okręgowy odrzucił mój pozew. Stwierdził, że:
[ulist][li]głosowanie odbyło się prawidłowo,[/li][li]uchwały uzyskały wymaganą liczbę głosów,[/li][li]umocowanie zarządu jest prawidłowe (choć wspólnota nie wykonała polecenia sądu dostarczenia ciągu 7 dni kopii uchwały o powołaniu zarządu).[/li][/ulist]
Poza tym sędzia miała poważne zastrzeżenia do wariantowego sformułowania pozwu. Twierdziła, że nie skonkretyzowałem swojego roszczenia.

Wniosłem apelację. 11 czerwca 2015 Sąd Apelacyjny we Wrocławiu (I ACa 517/15) utrzymał w mocy wyrok Sądu Okręgowego w Legnicy, podzielając wszystkie jego argumenty.

Tak wygląda w praktyce niezawisłość sędziowska. Inaczej interpretuje się prawo w Krakowie, a inaczej we Wrocławiu.

Pozdrawiam serdecznie Panie Sędzie:
[ulist][li]Martę Niedzielską-Nowak z Sądu Okręgowego w Legnicy,[/li][li]Lidię Mazurkiewicz-Morgut, Jolantę Solarz i Jolantę Burdukiewicz-Krawczyk z Sądu Apelacyjnego we Wrocławiu.[/li][/ulist]
Na marginesie. Ponieważ posiedzenie Sądu Apelacyjnego było rejestrowane, nie sporządzono pisemnego uzasadnienia wyroku; otrzymałem jedynie tranksrypcję uzasadnienia wygłoszonego podczas rozprawy. Skutkiem tego "mój wyrok" nie jest dostępny w portalu orzeczeń SA we Wrocławiu (http://orzeczenia.wroclaw.sa.gov.pl/search/advanced).

Komentarze

  • Opcje
    HaneczkaHaneczka Użytkownik
    edytowano listopada -1
    Bardzo Ci współczuję i rozumiem Twoje rozgoryczenie. :hug: Ale... to jest Polska właśnie. :confused:
  • Opcje
    tajfuntajfun Użytkownik
    edytowano listopada -1
    A ja mimo wszystko chciałbym poznać uzasadnienie wyroku, bo samo złamanie procedury prawnej przy głosowanie nie wyklucza jeszcze przyjęcia uchwały. Pr\zykładem moze byc zbieranie głosow przez włascicieli lokali.
    1.Może policzenie głosow wg udziałów dawało ponad 50 % mimo że tryb głosowania był jeden lokal , jeden głos.
    2. Prawidłowość powołania zarządu nie była przedmiotem pozwu, dlatego sąd nie musiał tego ropzpatrywać .
    Oczywiście podobnie jak Ty uważam ten wyrok za ewidentnie błędny i może dlatego ważne by było dokładne uzasadnienie.
  • Opcje
    KubaPKubaP Użytkownik
    edytowano listopada -1
    :zakaz: - To nie jest wyrok ...- tylko opinia sędziego (sądu) - wg "dobrej zmiany"; więc co się przejmujesz... :wink:
  • Opcje
    i-co-ty-na-toi-co-ty-na-to Użytkownik
    edytowano czerwca 2016
    [cite] tajfun:[/cite]Może policzenie głosów wg udziałów dawało ponad 50 % mimo że tryb głosowania był jeden lokal , jeden głos.
    Nie dawało, wyraźnie o tym napisałem: "po odliczeniu ich głosów nie było wymaganych 50% udziałów za uchwałami".
    [cite] tajfun:[/cite]Prawidłowość powołania zarządu nie była przedmiotem pozwu, dlatego sąd nie musiał tego rozpatrywać.
    Musiał. Sąd zawsze musi sprawdzić umocowanie strony. Czy ja mogę podawać się za inną osobę? Podobnie jest ze wspólnotą: może ją reprezentować tylko zarząd. Niektóre z uchwał bezpośrednio odwoływały się do zarządu, np. uchwała o udzieleniu absolutorium, czy uchwała dająca zarządowi prawo do wniesienia powództwa sądowego. A sąd na to nic.

    Zob. np. uchwałę SN z dnia 2 kwietnia 2008 r., III CZP 20/08: Według utrwalonego stanowiska, wykazanie przez pełnomocnika umocowania do reprezentowania strony będącej osobą prawną wymaga złożenia nie tylko dokumentu pełnomocnictwa, podpisanego przez osoby działające w imieniu tej osoby prawnej, ale także dokumentu potwierdzającego umocowanie tych osób do działania. Albo wyrok z dnia 26 czerwca 2008 r. Sądu Apelacyjnego w Katowicach V ACa 196/08: Obowiązkiem sądu jest badanie z urzędu na każdym etapie postępowania, czy strona jest prawidłowo reprezentowana w procesie.
  • Opcje
    ZarządcaZarządca Zarzadca.pl ZARZADCA.PL
    edytowano listopada -1
    [cite] i-co-ty-na-to:[/cite]

    Sąd Okręgowy odrzucił mój pozew. ... Wniosłem apelację. 11 czerwca 2015 Sąd Apelacyjny we Wrocławiu (I ACa 517/15) utrzymał w mocy wyrok Sądu Okręgowego w Legnicy, podzielając wszystkie jego argumenty.

    Tak wygląda w praktyce niezawisłość sędziowska. Inaczej interpretuje się prawo w Krakowie, a inaczej we Wrocławiu.

    Odrzucenie pozwu a oddalenie powództwa to dwie różne kwestie. Skoro Sąd odrzucił pozew, to widocznie miał jakieś podstawy, np. to samo roszczenie było lub jest przedmiotem sprawy między stronami.
    ZARZĄDCA PORTAL INFORMACYJNY II 6tfwtu9sbskv.png
  • Opcje
    i-co-ty-na-toi-co-ty-na-to Użytkownik
    edytowano czerwca 2016
    [cite] Zarządca:[/cite]Odrzucenie pozwu a oddalenie powództwa to dwie różne kwestie. Skoro Sąd odrzucił pozew, to widocznie miał jakieś podstawy, np. to samo roszczenie było lub jest przedmiotem sprawy między stronami.
    Źle się wyraziłem. Chodzi o oddalenie powództwa; sąd nie odrzucił pozwu, odbyło się postępowanie zakończone niekorzystnym dla mnie wyrokiem.
  • Opcje
    ZarządcaZarządca Zarzadca.pl ZARZADCA.PL
    edytowano listopada -1
    Aby w ogóle dyskutować na temat tego orzeczenia, które Pan kwestionuje, należałoby zapoznać się z jego treścią, nie wiem czy zasadne jest umieszczanie danych osobowych sędziów bez treści orzeczenia, tym bardziej, że jak rozumiem chodzi o postawienie tych osób w niekorzystnym świetle.
    ZARZĄDCA PORTAL INFORMACYJNY II 6tfwtu9sbskv.png
  • Opcje
    i-co-ty-na-toi-co-ty-na-to Użytkownik
    edytowano listopada -1
    [cite] Zarządca:[/cite]Aby w ogóle dyskutować na temat tego orzeczenia, które Pan kwestionuje, należałoby zapoznać się z jego treścią, nie wiem czy zasadne jest umieszczanie danych osobowych sędziów bez treści orzeczenia, tym bardziej, że jak rozumiem chodzi o postawienie tych osób w niekorzystnym świetle.
    W zeszłym roku już dyskutowaliśmy o tym orzeczeniu (I C 174/14). Wysłałem je Państwu mailem 8 kwietnia 2015 (vide: https://forum.zarzadca.pl/dyskusja/6357/wlasciciele-nie-podpisuja-uchwal/#Item_42), otrzymując tę odpowiedź: Wygląda na to, że sąd jest "na fali" i się tym zachłysnął wręcz, było dużo spraw, trochę Pan ich poprzegrywał a zatem nie ma Pan racji, inaczej nie może być i kropka. To wyliczenie wszystkich spraw w pozwie nie miało miejsca bez przyczyny, chodziło o to, aby Pana zareklamować w sądzie apelacyjnym. A zwrócił Pan uwagę jak sie zaczyna uzasadnienie? Powód zaskarżył "AŻ" 9 uchwał, czyli, że dużo.
  • Opcje
    HaneczkaHaneczka Użytkownik
    edytowano czerwca 2016
    [cite] Zarządca:[/cite] nie wiem czy zasadne jest umieszczanie danych osobowych sędziów bez treści orzeczenia, tym bardziej, że jak rozumiem chodzi o postawienie tych osób w niekorzystnym świetle.
    Tylko tyle Pan, Panie Zarządco, z tego zrozumiał? :shocked:
    Że... niewłaściwy jupiter został użyty... A to, że w wolnym kraju, wolny człowiek ma prawo do wyrażenia swojej opinii i do podzielenia się swoimi odczuciami w sprawie, to już do Pana nie za bardzo dotarło? :confused:
    A może Pan wie, skąd się wzięły takie portale jak np. "afery prawa"...? Też tylko z niekorzystnego światła?
  • Opcje
    blazejhblazejh Użytkownik
    edytowano listopada -1
    Jeżeli delikwent wybitnie nie nadaje się do zawodu, ale jakimś fatalnym zrządzeniem losu został sędzią, czyli funkcjonariuszem publicznym, to dlaczego mam nie znać jego danych osobowych?

    Te panie podpisały się pod tym wyrokiem i podpisów już nie wycofają.
  • Opcje
    elan124elan124 Użytkownik
    edytowano listopada -1
    Blazejh: Te panie podpisały się pod tym wyrokiem i podpisów już nie wycofają.
    To w czym problem... ?
  • Opcje
    blazejhblazejh Użytkownik
    edytowano listopada -1
    Jeżeli macie wątpliwości lub nie znacie sprawy, to możemy przeanalizować transkrypcje uzasadnienia. Dałoby się to wkleić do tego wątku?
  • Opcje
    i-co-ty-na-toi-co-ty-na-to Użytkownik
    edytowano listopada -1
    [cite] blazejh:[/cite]Jeżeli macie wątpliwości lub nie znacie sprawy, to możemy przeanalizować transkrypcje uzasadnienia. Dałoby się to wkleić do tego wątku?
    Mam tylko niezbyt dobrej jakości skan przesłany przez mojego prawnika. Ale mimo to spróbuję.

    Nowy doklejony: 21.06.16 08:17
    Tu jest wyrok Sądu Okręgowego z uzasadnieniem: Wyrok. Polecam analizę zarówno meritum, jak i języka, jakim napisano uzasadnienie.
    A tutaj jest wyrok Sądu Apelacyjnego z transkrypcją uzasadnienia ustnego: Wyrok.

    Przypominam:
    [ulist][li]głosowanie przez osoby nienależące do wspólnoty, które nie miały pełnomocnictw; po odliczeniu ich głosów nie było wymaganych 50% udziałów za uchwałami;[/li][li]głosowanie wszystkich uchwał wg zasady "jeden głos na lokal", bo w 1999 roku (!!!) wspólnota przyjęła zasadę, iż tak będzie głosować wszelkie uchwały.[/li][/ulist]
    Stwierdzenia o "przedłożeniu pełnomocnictw", "posiadaniu pełnomocnictwa" itd. z uzasadnienia wyroku SO są nieprawdziwe - nikt nie przedłożył żadnego dokumentu.

    Ponadto SO - na mój wniosek - nakazał stronie pozwanego przedłożenie w terminie7 dni uchwały o powołaniu zarządu, czego pozwana nie wykonała.
  • Opcje
    EgzoEgzo Użytkownik
    edytowano listopada -1
    Przeczytałem pobieżnie oba wyroki. Wyglądają na prawidłowe.
  • Opcje
    i-co-ty-na-toi-co-ty-na-to Użytkownik
    edytowano listopada -1
    [cite] Egzo:[/cite]Przeczytałem pobieżnie oba wyroki. Wyglądają na prawidłowe.
    W takim razie sąd w Krakowie wydał błędny wyrok? Bo jest on sprzeczny z tym wrocławskim.
  • Opcje
    blazejhblazejh Użytkownik
    edytowano czerwca 2016
    Nie nie jest sprzeczny. Jest zgodny z ustaleniami jakie poczynił sąd. A te ustalenia są zupełnie inne niż to, co nam przekazałeś i wprost przeciwne do ustaleń z Krakowa.

    Jeżeli sąd dokonał właściwych ustaleń, to my tutaj na forum mamy twoje słowo przeciwko ustaleniom sądu. Relacjonując swoje sprawy przedstawiłeś je nam bardzo subiektywnie. Chyba bardziej subiektywnie się nie dało?!

    Pozew z dn. 4 lipca 2012 to po prostu katastrofa. Powinieneś się właściwie do dzisiaj cieszyć z faktu, że został przyjęty i w ogóle rozpatrzony. Świętej pamięci prawnik w ogóle nie wiedział co robi składając ten pozew. Ty również.

    Przeczytałem tylko wyrok SO.

    Błędy są dwa:

    - sąd nie wskazał wspólnocie w uzasadnieniu, że należałoby uchylić uchwałę z 1999 jako niezgodną z prawem, albo przynajmniej nie powoływać się na nią, mógł to spokojnie zrobić, uzasadnienie byłoby pełniejsze

    - sąd nie uchylił uchwały ewidentnie niezgodnej z uowl,
    dostęp do dokumentów nie powinien być w ogóle przedmiotem głosowania,

    Można było też pouczyć zarząd wspólnoty, że nie ma prawa odmawiać właścicielowi wglądu w dokumenty wspólnoty. Tym wyrokiem poniekąd zarząd otrzymał sądowe przyzwolenie na dalsze łamanie prawa i zatajanie przed jednym z właścicieli tego co robi.
  • Opcje
    i-co-ty-na-toi-co-ty-na-to Użytkownik
    edytowano listopada -1
    [cite] blazejh:[/cite]Pozew z dn. 4 lipca 2012 to po prostu katastrofa. Powinieneś się właściwie do dzisiaj cieszyć z faktu, że został przyjęty i w ogóle rozpatrzony. Świętej pamięci prawnik w ogóle nie wiedział co robi składając ten pozew. Ty również.
    Pozew z 4 lipca 2012? O jakim pozwie piszesz? Widziałeś ten dokument? Czy widziałeś tylko wzmiankę o nim w uzasadnieniu wyroku SO?
  • Opcje
    blazejhblazejh Użytkownik
    edytowano czerwca 2016
    W dniu 4 lipca 2012 prawnik w twoim imieniu złożył pozew przeciwko - cytat za uzasadnieniem SO - :" "stronie pozwanej Zarządowi Wspólnoty Mieszkaniowej" (...) o ustalenie istnienia stosunku prawnego polegającego na tym, że "powód ma interes prawny w sprawowaniu kontroli nad działalnością pozwanego w zakresie zarządzania nieruchomością wspólną"".

    - pozwany nie ma zdolnosci sądowej, czyli nie mógł być pozwanym, o tym już było
    - podstawa żądania wzięta z kc, jakby uwol nie istniała,
    - treść żądania pozwu pomija istniejące regulacje ustawowe, nie ma i nie było potrzeby ustalania takiego stosunku prawnego,
    - treść żądania była bezprawna, a przy tym niekonkretna, bo naciągana na podstawie kc, sformułowana jakby powód chciał strzelać do zarządu jak z armaty do wróbli

    Jak pisałem ja to nazywam katastrofą. Ten pozew nie miał żadnej wartości jak dokument prawny. Bez względu na uzasadnienie wniesienia tego pozwu sprawę położono samym doborem podstawy prawnej i sformułowanym zarzutu. Które były po prostu z kosmosu wzięte.

    Tak swojej sprawy nie mogłeś wygrać. Czy sprawa była do wygrania? Tego już się nie dowiemy, ale prawdopodobnie była.
  • Opcje
    i-co-ty-na-toi-co-ty-na-to Użytkownik
    edytowano czerwca 2016
    [cite] blazejh:[/cite]W dniu 4 lipca 2012 prawnik w twoim imieniu złożył pozew przeciwko - cytat za uzasadnieniem SO - :" "stronie pozwanej Zarządowi Wspólnoty Mieszkaniowej" (...) o ustalenie istnienia stosunku prawnego polegającego na tym, że "powód ma interes prawny w sprawowaniu kontroli nad działalnością pozwanego w zakresie zarządzania nieruchomością wspólną"".
    Skoro cytujesz, rób to dokładnie. Oto cytat (stąd: https://forum.zarzadca.pl/dyskusja/7037/finanse-wspolnoty-poza-kontrola-ktos-ma-pomysl-co-z-tym-zrobic/#Item_1): "Wnoszę do Sądu Rejonowego pozew o stwierdzenie istnienie pomiędzy mną i wspólnotą stosunku prawnego, którego konsekwencją jest prawo wglądu do dokumentów związanych z zarządzaniem nieruchomością wspólną. Określam jako stronę pozwaną zarząd wspólnoty. Sąd przesyła mi pismo informujące, że zarząd nie ma zdolności sądowej ani procesowej; ma ją wspólnota reprezentowana przez zarząd. Sąd nakazuje mi prawidłowe określenie strony pozwanej w terminie 7 dni pod rygorem odrzucenia pozwu. Dokonuję sprostowania, określając jako stronę pozwaną wspólnotę. [...] Idąc za radą znajomych, wynajmuję prawnika. "

    Pozew złożyłem sam, dopiero potem zatrudniłem prawnika. Gdyby ów prawnik reprezentował mnie od początku, z pewnością w pozwie nie byłoby błędu. Błąd jednak został po wezwaniu sprostowany, więc obecnie nie ma znaczenia.
    [cite] blazejh:[/cite]- podstawa żądania wzięta z kc, jakby uwol nie istniała,
    - treść żądania pozwu pomija istniejące regulacje ustawowe, nie ma i nie było potrzeby ustalania takiego stosunku prawnego,
    - treść żądania była bezprawna, a przy tym niekonkretna, bo naciągana na podstawie kc, sformułowana jakby powód chciał strzelać do zarządu jak z armaty do wróbli.

    Jak pisałem ja to nazywam katastrofą. Ten pozew nie miał żadnej wartości jak dokument prawny. Bez względu na uzasadnienie wniesienia tego pozwu sprawę położono samym doborem podstawy prawnej i sformułowanym zarzutu. Które były po prostu z kosmosu wzięte.
    Poczytaj sobie: http://www.infor.pl/prawo/w-sadzie/przed-rozprawa/301204,Interes-prawny-przy-powodztwie-o-ustalenie.html

    Powodem złożenia pozwu o ustalenie było to, że zarząd otwarcie oświadczył, że już nigdy nie umożliwi mi wglądu do żadnych dokumentów. Dlaczego? Bo wykryłem nieprawidłowości w rozliczeniach (konkretnie: chodziło o dostawy ciepłej wody - wykazałem, że faktury na 99% są zawyżone) i poprosiłem o wyjaśnienia. Reakcją było nie tylko publiczne zrównanie mnie z ziemią podczas zebrania i zapowiedź odcięcia od wszelkich dokumentów, ale również rozesłanie listów do kooperantów wspólnoty (wodociągów, ciepłowni) z prośbą o nieudzielanie mi żadnych informacji na temat współpracy ze wspólnotą. Sympatyczne, prawda?

    W pisemnej odpowiedzi na mój pozew zarząd dowodził, że w ogóle nie jestem członkiem wspólnoty, bo... nigdy nie prosiłem o przyjęcie i nigdy wspólnota nie podjęła stosownej uchwały. Cóż za znajomość przepisów prawa, prawda? Dodatkowo zarząd napisał, że nie udostępni mi żadnych dokumentów, bo mogłoby to spowodować bezprawne rozpowszechnianie ich na zewnątrz.

    Genialny zarząd napisał to sam. Potem zaś zatrudnił prawnika, który podczas rozprawy bezczelnie powiedział, że nie rozumie, czemu znaleźliśmy się w sądzie - przecież jest oczywiste, że należę do wspólnoty, więc mam prawo do otrzymywania dokumentów. Nie udostępniono mi ich, bo o to nie prosiłem. I poprosił o zawarcie ugody. Tak: o ugodę prosił prawnik wspólnoty. Ja nie chciałem się zgodzić, ale uległem prośbie mojego prawnika. Teraz ten sam prawnik wspólnoty dowodzi w sądzie, że ugoda jest nieegzekwowana, bo sformułowana zbyt ogólnikowo (a sam ją formułował) i zawarta z niewłaściwym podmiotem.

    Podczas rozprawy ws. I C 174/14 (wyrok czytałeś) ten sam prawnik zadał mi pytanie, czy to prawda, że po poprzedniej rozprawie nachodziłem świadków i im groziłem. Nic takiego nigdy nie miało miejsca. Mój prawnik domagał się podania szczegółów: komu i jak groziłem. Prawnik wspólnoty burknął: nie zeznaje pan i nic nie odpowiedział. Czemu to zrobił? Żeby mnie odpowiednio zaprezentować sądowi. Chroni go immunitet, więc za oszczerstwo nie grozi mu żadna kara (chyba że dyscyplinarna, np. nagana - od Krajowej Izby Radców Prawnych - już widzę, jak go karzą...). Panie mecenasie PJ z Legnicy: serdecznie pozdrawiam! Niech Pan robi tak dalej, a mój szacunek dla Pańskiej osoby będzie systematycznie wzrastać.

    Mógłbym jeszcze wiele opowiedzieć, ale po co? Ty i tak wiesz swoje.

    Jesteś prawnikiem?
  • Opcje
    blazejhblazejh Użytkownik
    edytowano czerwca 2016
    Nie ma znaczenia, że pozwanego ty sam źle oznaczyłeś, czy zrobił to prawnik.
    Błąd w oznaczeniu i tak skutkował aż do apelacji, i jak pisałem był pretekstem do skręcenia sprawy ma manowce już na drugiej rozprawie w rejonowym, bodajże w 2014 roku.
    Sędzia z apelacji skupił się przecież na tym błędzie, który, powinien był być sprostowany trzy lata wcześniej.

    Ty go popełniłeś i nigdy nie został poprawiony, lub został za późno, ale niewiele to już dało. Po całej sprawie plącze się jakby zdolność sądowa zarządu była w całej sprawie czymś najistotniejszym, co od razu wskazałem jako największe kuriozum w tym wszystkim. Do tego spryciarz papuga ze wspólnoty użył tego samego pretekstu do zakwestionowania ugody, którą jak rozumiem sam sformułował. Kafka by tego lepiej nie wymyślił, bo sama ugoda była jawnie sprzeczna z prawem, a przy tym właściwie niezgodna z wola właścicieli wyrażona w uchwale (również sprzecznej z prawem ale jednak nieuchylonej).

    Całe tło dla wniesienia tego pozwu i późniejszych jest oczywiście groteskowe, ale to nie ma znaczenia dla faktu, że pozew z 4 lipca 2012 sformułowałeś w sposób, który gwarantował ci tylko przegraną.

    Jak widać nie byłeś i nie jesteś nieomylny, a prawników miałeś co najmniej dwóch i oni przegrali właściwie wszystko co się dało przegrać z wyjątkiem pierwszej rozprawy w sprawie uchwał i w sprawie przeprosin.
    Można było to wszystko powygrywać, bo z głupotą i bezczelnością da się wygrać. Z ignorancją sędziów również.
  • Opcje
    i-co-ty-na-toi-co-ty-na-to Użytkownik
    edytowano czerwca 2016
    blazejh, jesteś prawnikiem?
  • Opcje
    KubaPKubaP Użytkownik
    edytowano listopada -1
    [cite] i-co-ty-na-to:[/cite]
    [cite] Egzo:[/cite]Przeczytałem pobieżnie oba wyroki. Wyglądają na prawidłowe.
    W takim razie sąd w Krakowie wydał błędny wyrok? Bo jest on sprzeczny z tym wrocławskim.
    no i to jest przykład. że nie należy się zapatrywać na wyroki obcych wspólnot , i na takie, które nie dotyczą waszej wspólnoty , chyba ze dal rozrywki.
    [b]Nie nie jest sprzeczny.[/b] Jest zgodny z ustaleniami jakie poczynił sąd. A [b]te ustalenia są zupełnie inne niż to, co nam przekazałeś[/b] i wprost przeciwne do ustaleń z Krakowa. 
    
    Jeżeli [b]sąd dokonał właściwych ustaleń[/b], to my tutaj na forum mamy twoje słowo przeciwko ustaleniom sądu. 
    Relacjonując swoje sprawy [b]przedstawiłeś je nam bardzo subiektywnie[/b]. Chyba bardziej subiektywnie się nie dało?!
    
  • Opcje
    blazejhblazejh Użytkownik
    edytowano czerwca 2016
    Ukończyłem kierunek, ale adwokatem lub radcą nie jestem.
    Osobiście nie znam prawnika, który biegle orientowałby się w sprawach związanych ze stosowaniem uwol, co pewnie nie oznacza, że takich nie ma. Moja wiara we wszelkich prawników jest tutaj ograniczona i takie sądowe przeboje jak w Twoich wątkach tylko, mnie w niej utwierdzają.

    Nie będąc nawet prawnikiem widzę jasno jak na swojej dłoni, że, Twoi prawnicy nawet nie zadali sobie trudu zanalizowania tego, co jest w ustawie. Nie potrafili przyporządkować stanu faktycznego do prawnego i pomijali podstawowe dla sprawy źródło norm prawnych. Nie umieli też reagować na sali rozpraw na ruchy przeciwnika.
    Również sędziowie, którzy byli gospodarzami tych waszych rozpraw (z wyjątkiem pierwszej) niestety orłami temidy nie byli i żaden z nich nie zajrzał do prostej w sumie dla prawnika ustawy.

    Najgorsze było to, że nikt nie u was nie miał pojęcia o praktyce we wspólnotach. Bladego.
    Bo w przepisy można się wgryzać, ale guzik z tego wynika, jeśli się działa w zupełnym oderwaniu od życia.
  • Opcje
    HaneczkaHaneczka Użytkownik
    edytowano czerwca 2016
    [cite] blazejh:[/cite]
    Twoi prawnicy nawet nie zadali sobie trudu zanalizowania tego, co jest w ustawie. Nie potrafili przyporządkować stanu faktycznego do prawnego i pomijali podstawowe dla sprawy źródło norm prawnych. Nie umieli też reagować na sali rozpraw na ruchy przeciwnika.
    Również sędziowie, którzy byli gospodarzami tych waszych rozpraw (z wyjątkiem pierwszej) niestety orłami temidy nie byli i żaden z nich nie zajrzał do prostej w sumie dla prawnika ustawy.
    I to jest przerażające i porażające... :cry:
    Jednak perfidne jest również to, że bez żadnych oporów i skrupułów wyciągają rękę po kasę w pierwszej kolejności, zanim jeszcze zabiorą się za sprawę.
    A potem... jak już tę kasę mają w kieszeni, niespecjalnie się przejmują tym, za co mają zapłacone. To jest żałosne, wobec tego, że ludzie szukają pomocy, prawa i sprawiedliwości. Przecież prawo kojarzy nam się z uczciwością...
  • Opcje
    gecongecon Użytkownik
    edytowano listopada -1
    Przecież prawo kojarzy nam się z uczciwością..
    To jest dla każdego oczywista prawda dopóki nie ma bezpośredniej styczności właśnie z prawem czy to na Policji, prokuraturze u mecenasów, radców czy w sądzie.
    Tam wszędzie król jest przerażająco nagi.
    Uprawnia mnie do tego siedmioletnia walka z bezkarnym "licencjonowanym oszustem, złodziejem i oszczercą" (inna sprawa że wspieranym przez durnowaty zarząd), mającym lokalne układy we wszystkich tych instytucjach. To jest jedna wielka gangrena, szambo - trzeba mieć tego świadomość aby w walce z tym, normalny człowiek nie zwariował i nie dał się ochlapać tym g...em.
    Po raz drugi serdecznie współczuję użytkownikowi i-co-ty-na-to.
  • Opcje
    i-co-ty-na-toi-co-ty-na-to Użytkownik
    edytowano czerwca 2016
    [cite] blazejh:[/cite]Ukończyłem kierunek, ale adwokatem lub radcą nie jestem. [...] Nie będąc nawet prawnikiem widzę jasno jak na swojej dłoni [...]
    Tak właśnie myślałem. Prawnika (jesteś nim - z wykształcenia, choć nie z wykonywanego zawodu) poznaję bez trudu. Charakteryzuje Was przekonanie o Waszej nieomylności, arogancja, cynizm. Znamienne jest ostatnie zdanie Twojego wpisu: Bo w przepisy można się wgryzać, ale guzik z tego wynika, jeśli się działa w zupełnym oderwaniu od życia. Przepisy sobie, a życie sobie. Tak działa świat prawniczy.
  • Opcje
    blazejhblazejh Użytkownik
    edytowano czerwca 2016
    Trudno mi powiedzieć, co charakteryzuje prawników, bo nie znam ani jednego radcy adwokata czy sędziego.

    Natomiast twoja sprawa dobrze charakteryzuje kilku prawników z Legnicy i wnioski nie są budujące. Król ponownie okazał się nagi i tu zero zaskoczenia.

    Piszesz, że przepisy sobie itd, ale akurat twoi prawnicy stosowali niewłaściwe przepisy.
    Sprawa byłaby prosta i do wygrania, gdyby zastosowali właściwe. I jak pisałem, gdyby choć trochę znali praktykę wspólnotową. Albo gdybyś chociaż Ty ją znał.
  • Opcje
    i-co-ty-na-toi-co-ty-na-to Użytkownik
    edytowano czerwca 2016
    [cite] blazejh:[/cite]Trudno mi powiedzieć, co charakteryzuje prawników
    No to Ci powiem. Charakteryzuje ich
    [ulist][li]przekonanie o własnej nieomylności,[/li][li]forsowanie własnych sądów nawet jeśli są wewnętrznie sprzeczne,[/li][li]traktowanie innych "z góry" i przekonanie, że każdego można przegadać.[/li][/ulist]
    Przeczytaj, co napisałeś:

    Nie będąc nawet prawnikiem widzę jasno jak na swojej dłoni, że, Twoi prawnicy nawet nie zadali sobie trudu zanalizowania tego, co jest w ustawie. Nie potrafili przyporządkować stanu faktycznego do prawnego i pomijali podstawowe dla sprawy źródło norm prawnych. Nie umieli też reagować na sali rozpraw na ruchy przeciwnika.
    Również sędziowie, którzy byli gospodarzami tych waszych rozpraw (z wyjątkiem pierwszej) niestety orłami temidy nie byli i żaden z nich nie zajrzał do prostej w sumie dla prawnika ustawy.

    Najgorsze było to, że nikt nie u was nie miał pojęcia o praktyce we wspólnotach. Bladego.
    Bo w przepisy można się wgryzać, ale guzik z tego wynika, jeśli się działa w zupełnym oderwaniu od życia.


    Czyli: trzeba znać przepisy, ale znajomość przepisów nic nie daje. Przedziwna logika.

    Napisałeś też: Twoi prawnicy stosowali niewłaściwe przepisy. Sprawa byłaby prosta i do wygrania, gdyby zastosowali właściwe. I jak pisałem, gdyby choć trochę znali praktykę wspólnotową. Albo gdybyś chociaż Ty ją znał. Przywołaj w takim razie te właściwe przepisy. I opisz tę "praktykę wspólnotową", której ja ponoć nie znam.
  • Opcje
    blazejhblazejh Użytkownik
    edytowano czerwca 2016
    Jeżeli ja się mylę w diagnozie, to może ty przedstaw powody przegranej?! Znasz sprawę lepiej ni z ktokolwiek.
    Podałem najważniejsze przyczyny przegranej, powtarzał się nie będę.
    Podaj swoje przyczyny.
    Te prawdziwe, których jak dotąd jasno nie wyartykułowałeś. Teorię spiskową możesz pominąć.
  • Opcje
    i-co-ty-na-toi-co-ty-na-to Użytkownik
    edytowano czerwca 2016
    [cite] blazejh:[/cite]Jeżeli ja się mylę w diagnozie, to może ty przedstaw powody przegranej?! Znasz sprawę lepiej ni z ktokolwiek.
    Podałem najważniejsze przyczyny przegranej, powtarzał się nie będę.
    Podaj swoje przyczyny.
    Te prawdziwe, których jak dotąd jasno nie wyartykułowałeś. Teorię spiskową możesz pominąć.
    Które z podanych przeze mnie informacji nie są prawdziwe? Wskaż je. Gdzie znajdujesz teorię spiskową?

    Ja też nie lubię się powtarzać, ale skoro wciąż to do Ciebie nie dociera, to jeszcze raz:
    [ulist][li]W zebraniu wzięły udział osoby spoza wspólnoty niemające pełnomocnictw. Oddały głosy za uchwałami.[/li][li]Głosy liczono wg zasady "jeden głos na lokal", choć na zebraniu nie podjęto żadnej uchwały zmieniającej sposób głosowania w którejkolwiek sprawie. Nie można zmienić sposobu głosowania raz na zawsze - vide wyrok Sądu Najwyższego z 10 lipca 2009 (sygn. akt II CSK 83/09). Zarząd powołał się na podjętą w 1999 roku uchwałę, że odtąd wszelkie uchwały będą głosowane wg zasady "1-1", a sąd uznał to za prawidłowe.[/li][li]Jeśli głosy policzyć zgodnie z ustawą: wg udziałów i tylko głosy członków wspólnoty, to nie ma 50%. Uchwały więc nie zostały podjęte.[/li][/ulist]
    W jednym przypadku sądowi nie udało się ustalić, kto wziął udział w zebraniu. Właścicielka mieszkania zeznała, że nie pamięta: może ona? może nie ona? jeśli nie ona, to pewnie syn? Tak wyglądały jej zeznania. W innym przypadku zeznawała kobieta, której mieszkanie kiedyś stanowiło współwłasność małżeńską. Jej mąż zmarł. Sąd zapytał o postępowanie spadkowe. Chodziło o ustalenie, do kogo teraz należy mieszkanie - do niej w 100% czy do niej i do jej córki. Zeznała, że jest wyłączną właścicielką mieszkania. W uzasadnieniu wyroku znalazł się zapis, że mieszkanie jest współwłasnością: jej oraz jej córki. Żeby było ciekawiej: ta kobieta miała przy sobie jakiś dokument. Twierdziła, że to akt notarialny. Zapytała sędzię, czy go jej pokazać. Sędzia nie chciała go obejrzeć.

    A to fragment przesłuchania innego świadka - też kobiety (zapis z e-protokołu):

    Sędzia [pytając o własność mieszkania]: Na prawach wspólności ustawowej małżeńskiej czy po jednej drugiej macie, jak to wygląda?
    Świadek: Nie mam pojęcia.
    Sędzia: To chyba wspólności. Dobrze.
    Zapis z adnotacji: Jestem właścicielką lokalu nr 25/10. Jestem współwłaścicielką z mężem Stanisławem na prawach wspólności ustawowej małżeńskiej.

    A tu masz fragment mowy końcowej prawnika wspólnoty (przepisałem dokładnie z e-protokołu):

    No... Jeżeli podejść do... do sprawy czysto literalnie, to rzeczywiście... to przepisy stanowią... precyzują, w jaki sposób powinny być zwoływane zebrania wspólnoty. Natomiast proszę sądu, w tej kwestii... w tej sprawie... istotną kwestią jest, że... rozważenie, czy skoro wspólno... czy wspólnota, która funkcjonuje od lat dziewięćdziesiątych i która funkcjonuje w tymże kształcie od... od... od lat dziewięćdziesiątych, podejmuje swoje działania, swoje uchwały w sposób taki, jak zeznawali świadkowie, jak przedstawił zarząd i do tej pory nikt tego nie kwestionował... nikt z członków wspólnoty nie... nie kwestionował sposobu zwołania, sposobu zapoznania z tymi... z tymi uchwałami, to czy w tym momencie zarzut... zarzut powoda... jest... powinien być uwzględniony? Skoro cała... cała wspólnota zaakceptowała odmienną... odmienną praktykę?

    Takie są fakty. Prawdziwe. Teraz Ty wskaż, gdzie widzisz "teorię spiskową" i "nieprawdziwe fakty".
  • Opcje
    gecongecon Użytkownik
    edytowano czerwca 2016
    fragment mowy końcowej prawnika wspólnoty...
    ...wspólnota, która funkcjonuje od lat dziewięćdziesiątych i która funkcjonuje w tymże kształcie od... od... od lat dziewięćdziesiątych, podejmuje swoje działania, swoje uchwały w sposób taki, jak zeznawali świadkowie, jak przedstawił zarząd i do tej pory nikt tego nie kwestionował... nikt z członków wspólnoty nie... nie kwestionował sposobu zwołania, sposobu zapoznania z tymi... z tymi uchwałami, to czy w tym momencie zarzut... zarzut powoda... jest... powinien być uwzględniony? Skoro cała... cała wspólnota zaakceptowała odmienną... odmienną praktykę?
    Aż się nie chce wierzyć, że takie i_iotyzmy wygłasza prawnik i to bezkarnie na sali sądowej.
    To tak samo jakby obrońca oskarżonego o morderstwo powiedział, że przecież "zamordowany był łajdakiem, od wielu lat dokuczał wszystkim sąsiadom, wszyscy też po jego zamordowaniu odetchnęli z ulgą więc Wysoki Sądzie o co chodzi - należy uniewinnić sprawcę bo wykonał kawał dobrej roboty popełniając nie zbrodnię ale dobry uczynek".

    Niestety, po raz kolejny przekonujemy się, że sądy wyznają zasadę dotyczącą wspólnot - że większość (czasami mniejszość) decyduje o tym jakie prawo obowiązuje wszystkich. Nieważne prawo własności czy racje pokrzywdzonego właściciela bo powinien się podporządkować życiu wspólnotowemu a nie domagać sie przestrzegania prawa.
  • Opcje
    blazejhblazejh Użytkownik
    edytowano listopada -1
    Po ponownym zastanowieniu muszę ci przyznać we wszystkim rację. Nie popełniłeś żadnego błędu.
    Od początku prowadziłeś sprawę wzorowo, a prawnik był świetny. Reagował zawsze na temat i na czas. Ten drugi był jeszcze lepszy i po prostu zmiótł stronę przeciwną w apelacji.
    Za twoją racją przemawiają wszystkie dostępne fakty.
    Faktów przemawiających za tym że możesz się mylić po prostu nie ma.
    Poza tym jak możesz się mylić, skoro jesteś równie nieomylny jak prawnicy?
    Masz rację, że wygrałeś. Innej racji po prostu nie ma, a jeśli ktoś całą sprawę postrzega zupełnie inaczej, to musi się mylić.

    To, że przegrałeś nie ma żadnego znaczenia ponieważ na prawdę wygrałeś.
  • Opcje
    HaneczkaHaneczka Użytkownik
    edytowano czerwca 2016
    [cite] blazejh:[/cite]Po ponownym zastanowieniu muszę ci przyznać we wszystkim rację. Nie popełniłeś żadnego błędu.
    Od początku prowadziłeś sprawę wzorowo, a prawnik był świetny. Reagował zawsze na temat i na czas. Ten drugi był jeszcze lepszy i po prostu zmiótł stronę przeciwną w apelacji.
    Za twoją racją przemawiają wszystkie dostępne fakty.
    Faktów przemawiających za tym że możesz się mylić po prostu nie ma.
    Poza tym jak możesz się mylić, skoro jesteś równie nieomylny jak prawnicy?
    Masz rację, że wygrałeś. Innej racji po prostu nie ma, a jeśli ktoś całą sprawę postrzega zupełnie inaczej, to musi się mylić.

    To, że przegrałeś nie ma żadnego znaczenia ponieważ na prawdę wygrałeś.

    Ja tej wypowiedzi wystawiam ocenę negatywną. :cactus2: :cactus1: :cactus2:

    Na pewno, jako czytelnik, za nią nie dziękuję. Zaznaczam to, by nie było żadnych wątpliwości, wobec braku opcji na forum do wyrażenia swojej opinii.

    Chcę również, PANU WSZYSTKOWIEDZĄCEMU ( blazejh ) , przypomnieć, iż naprawdę pisze się na pewno razem, a na pewno naprawdę oddzielnie.
  • Opcje
    KubaPKubaP Użytkownik
    edytowano listopada -1
    [cite] Haneczka:[/cite] :cactus2: :cactus1: :cactus2:
    Na pewno, jako czytelnik, za nią nie dziękuję.
    Zaznaczam to, by nie było żadnych wątpliwości, wobec braku opcji na forum do wyrażenia swojej opinii.

    Chcę również, PANU WSZYSTKOWIEDZĄCEMU ( blazejh ) , przypomnieć, iż naprawdę pisze się na pewno razem, a na pewno naprawdę oddzielnie.
    :cactus2: :cactus1: :cactus2: korektorka się znalazła ,
    a może coś do wątku wniesiesz merytorycznego Pani "wszędobylska"
  • Opcje
    EgzoEgzo Użytkownik
    edytowano czerwca 2016
    [cite] i-co-ty-na-to:[/cite]Takie są fakty. Prawdziwe. Teraz Ty wskaż, gdzie widzisz "teorię spiskową" i "nieprawdziwe fakty".
    Ponieważ przeczytałem oba wyroki, więc spróbuję pokrótce odnieść się do tego wyzwania. Podstawowe tezy twojego pozwu były następujące:
    [ulist]
    [li][/li]W zebraniu wzięły udział osoby spoza wspólnoty niemające pełnomocnictw. Oddały głosy za uchwałami.
    [li][/li]Głosy liczono wg zasady "jeden głos na lokal", choć na zebraniu nie podjęto żadnej uchwały zmieniającej sposób głosowania w którejkolwiek sprawie. Nie można zmienić sposobu głosowania raz na zawsze - vide wyrok Sądu Najwyższego z 10 lipca 2009 (sygn. akt II CSK 83/09). Zarząd powołał się na podjętą w 1999 roku uchwałę, że odtąd wszelkie uchwały będą głosowane wg zasady "1-1", a sąd uznał to za prawidłowe.
    [li][/li]Jeśli głosy policzyć zgodnie z ustawą: wg udziałów i tylko głosy członków wspólnoty, to nie ma 50%. Uchwały więc nie zostały podjęte.[/ulist]
    Ustalenia dokonane podczas postępowania sądowego przeczą twoim stwierdzeniom. Po kolei:
    W zebraniu wzięły udział osoby spoza wspólnoty niemające pełnomocnictw. Oddały głosy za uchwałami.
    Nieprawda. W toku procesu właściciele lokali, za których oddano głosy, zeznali gremialnie przeciwko tobie. To znaczy zeznali, że "osoby spoza wspólnoty", o których piszesz, miały ich pełnomocnictwo do głosowania, i że oddały głos zgodnie z ich wolą.
    Głosy liczono wg zasady "jeden głos na lokal"
    Sąd Apelacyjny wskazał, że uchwały uzyskały większość głosów, niezależnie jakby liczyć, czy według właścicieli lokali, czy według udziałów - w obu przypadkach była większość.
    Jeśli głosy policzyć zgodnie z ustawą: wg udziałów i tylko głosy członków wspólnoty, to nie ma 50%. Uchwały więc nie zostały podjęte.
    Nieprawda. Ty po prostu policzyłeś udziały według swojego uznania, wbrew dowodom przywołanym w toku procesu. Sąd Apelacyjny wskazał to dosyć wyraźnie:

    "Powód nie uwzględnił w swych wyliczeniach właścicieli mieszkań, których ważność głosów kwestionował, bowiem nie brał pod uwagę, że osoby te działały przez swoich pełnomocników i uwzględniając wszystkie osoby, które wzięły udział w głosowaniu to reprezentowały one 56,94 procent udziałów".

    Tak to wygląda. Pomijam wywody prawnika wspólnoty, ponieważ nie mają one kompletnie żadnego znaczenia. Oracje adwokatów nie stanowią prawa, nie są zeznaniami, ani dowodem w sprawie. Im płaci się za to, aby przedstawili drugą stronę w jak najgorszym świetle. Oczywiście miałeś prawo kwestionować uprawnienia "obcych osób" do głosowania - na tym polegał sens twojego powództwa. Jednakże w toku procesu sądowego wszyscy właściciele lokali, za których ktoś inny głosował, zeznali, że dokonało się to zgodnie z ich wolą i na podstawie ich pełnomocnictwa. Jak rozumiem tobie chodziło o to, że w dniu głosowania pełnomocnicy nie posiadali pisemnych pełnomocnictw od właścicieli lokali - taka była twoja hipoteza. Jednakże w sądzie nie wygrywa ten, kto ma rację, ale ten kto przedstawi mocniejsze dowody. Jaki może być dowód mocniejszy niż zeznanie samego właściciela lokalu, który potwierdza wszystkie czynności dokonane w jego imieniu i potwierdza, że udzielił w tej sprawie pełnomocnictwa? W obliczu takich zeznań właścicieli lokali proces musiałeś przegrać, sąd nie mógł wydać innego wyroku.

    Na marginesie: zastanawia mnie po co się sądziłeś? Zrozumiała byłaby taka sytuacja - wcale nie rzadka - że zarząd wspólnoty posługuje się sfingowanymi pełnomocnictwami, wbrew woli i wbrew interesom właścicieli lokali. Ale w tej sprawie tak nie było - a tak nam ją przedstawiłeś. Jeżeli nawet zarząd wspólnoty faktycznie nie otrzymał od pełnomocników, w dniu głosowania, pisemnych upoważnień od właścicieli lokali do oddania głosu, to jednak nie działał wbrew woli tych konkretnych właścicieli lokali. Ci właściciele potwierdzili podczas procesu sądowego, iż w całej rozciągłości popierają podjęte uchwały i że pełnomocnicy (niezależnie czy mieli w dniu głosowania odpowiedni papierek w ręku) głosowali z ich upoważnienia i zgodnie z ich wolą. W czym więc problem? Chodzi ci tylko o zachowanie kodeksowego formalizmu, niezależnie od woli właścicieli lokali? To zahaczałoby o pieniactwo.
  • Opcje
    blazejhblazejh Użytkownik
    edytowano czerwca 2016
    [cite] Egzo
    To zahaczałoby o pieniactwo.

    Moim zdaniem to jest właściwy trop. Prawnicy "skręcili" i umorzyli tę sprawę nie dlatego, że autor wątku nie miał solidnych racji prawnych i merytorycznych (bo miał je od początku), tylko dlatego, że taką reakcję systemu sam sprowokował kolejnymi działaniami.
  • Opcje
    i-co-ty-na-toi-co-ty-na-to Użytkownik
    edytowano czerwca 2016
    [cite] Egzo:[/cite]Ustalenia dokonane podczas postępowania sądowego przeczą twoim stwierdzeniom.
    Poważnie? A jakie to ustalenia? Na podstawie czego?
    [cite] Egzo:[/cite]Nieprawda. W toku procesu właściciele lokali, za których oddano głosy, zeznali gremialnie przeciwko tobie. To znaczy zeznali, że "osoby spoza wspólnoty", o których piszesz, miały ich pełnomocnictwo do głosowania, i że oddały głos zgodnie z ich wolą. [...] w sądzie nie wygrywa ten, kto ma rację, ale ten kto przedstawi mocniejsze dowody. Jaki może być dowód mocniejszy niż zeznanie samego właściciela lokalu, który potwierdza wszystkie czynności dokonane w jego imieniu i potwierdza, że udzielił w tej sprawie pełnomocnictwa?
    Czy w przypadku właścicielki, która nie mogła sobie przypomnieć, kto wziął udział w głosowaniu, też sąd prawidłowo ustalił, że oddano ważny głos? Co w przypadku dwóch mieszkań, które były współwłasnością małżeńską, a po śmierci jednego z małżonków nie uruchomiono postępowania spadkowego? Nawet nie wiadomo, do kogo należy mieszkanie. W opisanym przeze mnie przypadku spadkobiercami są: wdowa i czwórka jej dzieci - więc nie można było liczyć pełnego głosu tej kobiety. To tylko trzy przypadki, a "kwiatków" jest więcej.
    [cite] Egzo:[/cite]Oczywiście miałeś prawo kwestionować uprawnienia "obcych osób" do głosowania - na tym polegał sens twojego powództwa.
    Nie, nie na tym polegał. Pozew był wariantowy: o uchylenie uchwał ew. o stwierdzenie ich nieistnienia. Sąd zajmował się również treścią uchwał, ale... Nie dostrzegł nic niewłaściwego w tym, że opłaty na utrzymanie nieruchomości wspólnej wyznaczono "po równo na lokal", a nie - jak nakazuje ustawa - proporcjonalnie do udziałów. Nie przeszkadzało mu, że szeregu pozycji ze sprawozdania finansowego zarząd nie potrafił wyjaśnić - np. dlaczego jeden z członków zarządu pobiera wynagrodzenie, choć wspólnota nigdy nie podjęła uchwały w tej sprawie. Nie przeszkadzało sądowi, że podjęto "uchwały blankietowe" - bez określenia istotnych elementów, np. upoważniono zarząd do przekazania księgowości wspólnoty biuru rachunkowemu, nie określając ani które to będzie biuro, ani na jakich warunkach zostanie zawarta umowa. Sądowi nie przeszkadzało, że nie dokonano rozliczenia opłat za c.o., przeksięgowując środki wedle uznania zarządu. To tylko kilka z bardzo wielu wad prawnych uchwał, które zaskarżyłem.

    Poza tym negowałem sposób zwołania zebrania. Najpoważniejszym zarzutem było nieprzedstawienie członkom wspólnoty projektów uchwał przed zebraniem, a uchwał było dziewięć. Były wśród nich uchwały wymagające zastanowienia i dokładnej analizy, np. uchwała zatwierdzająca sprawozdanie zarządu (w tym: finansowe). Wszystkie dokumenty członkowie wspólnoty poznali dopiero na zebraniu. I to jest stała praktyka tej wspólnoty.
    [cite] Egzo:[/cite]Na marginesie: zastanawia mnie po co się sądziłeś?
    By prawo było przestrzegane. By nikt nie ponosił szkody, jak np. właściciele mniejszych mieszkań płacący za nieruchomość wspólną tyle samo co ci mający mieszkania większe. By zarząd umożliwił kontrolę finansów wspólnoty. Od lat proszę o możliwość skontrolowania rachunków bankowych - bo co-nieco policzyłem i nijak mi się nie bilansuje. Zarząd stanowczo odmawia twierdząc, że wszystkie informacje mam w corocznych sprawozdaniach. W domyśle: mam wierzyć zarządowi na słowo, że wszystko jest w porządku.

    Właśnie dlatego się sądziłem. Ale już nie będę - skoro większość wspólnoty lubi być oszukiwana, a sądy stoją ponad prawem.

    W roku 2015 też przegrałem. Też zaskarżyłem uchwały, bo znów złamano prawo - np. ponownie kazano płacić za nieruchomość wspólną "po równo na lokal". Uchwał nie przedstawiono przed zebraniem. Itd. Sąd stwierdził, że wszystko jest w porządku. Co do nieruchomości wspólnej - sąd przyznał mi rację, że opłaty należy wyznaczyć proporcjonalnie do udziałów, ale dodał, że jako współwłaściciel mieszkania większego nie ponoszę szkody na obecnym sposobie - więc nie mogę podnosić tej kwestii. I członkowie wspólnoty nadal płacą "po równo", choć ich udziały znacznie się różnią. Na marginesie: w tym roku zarząd znów przedstawił uchwałę wyznaczającą opłaty "po równo", a wspólnota ją przyjęła. Powiedzcie mi - egzo, blazejh - czy można mocą uchwały zmienić regulacje ustawowe? Żeby było ciekawiej: wszyscy członkowie zarządu (a jest ich troje) mają mniejsze mieszkania, więc na takim wyznaczeniu opłat tracą. Ale pokazanie, że "on nie będzie nam mówić, co my mamy robić", jest ważniejsze.

    W 2015 roku znów nie rozliczono nadpłat za c.o., nie podjęto w tej sprawie żadnej uchwały. Członek zarządu, gdy podniosłem tę kwestię podczas przesłuchania, z uśmiechem powiedział do sędzi: Gdyby pan [...] chodził na zebrania, to by wiedział, że ja zawsze mówię o nadpłatach. Mówię, że na razie ich nie oddam, bo potrzeba pieniędzy na ocieplenie budynku. Tak mówi członek zarządu: Ja na razie nie oddam - czemu miałby prosić o zgodę w drodze uchwały? Co go obchodzi prawo?

    W 2015 roku część głosów oddano w drodze indywidualnego zbierania podpisów - bym nie miał podstaw do negowania umocowania pełnomocników. Tym razem było ponad 50% udziałów "za". Jednak przy zbieraniu podpisów pominięto moje mieszkanie. Jest wyrok SN mówiący, że to czyni uchwały nieważnymi, bo nie są to uchwały "ogółu właścicieli". Co na to sąd? Nic. A zarząd w sądzie zeznał, że był u mnie, tylko mnie nie zastał. Na pytanie, kiedy to było, nie potrafił odpowiedzieć. Na pytanie, kto może to potwierdzić, odpowiedział, że sąsiedzi - ale nie potrafił powiedzieć którzy. Na pytanie, ile razy próbowano odebrać głos, zarząd odpowiedział, że "tylko raz, bo zarząd nikogo nie faworyzuje, więc do każdego poszedł tylko raz". Na pytanie, czy zarząd powiadomił wspólnotę o planowanym zbieraniu głosów, zarząd odpowiedział przecząco.

    Już więcej nie będę się sądzić. Nie ma sensu walenie głową w mur. Jeszcze raz serdecznie pozdrawiam Panie Sędzie orzekające w moich sprawach, tudzież Szanownych Komentatorów - niniejszym dziękując Im za merytoryczne, solidnie uzasadnione wypowiedzi.

    Nowy doklejony: 29.06.16 10:13
    [cite] i-co-ty-na-to:[/cite]Co w przypadku dwóch mieszkań, które były współwłasnością małżeńską, a po śmierci jednego z małżonków nie uruchomiono postępowania spadkowego? Nawet nie wiadomo, do kogo należy mieszkanie. W opisanym przeze mnie przypadku spadkobiercami są: wdowa i czwórka jej dzieci - więc nie można było liczyć pełnego głosu tej kobiety. To tylko trzy przypadki, a "kwiatków" jest więcej.
    Korekta.

    W opisanym przeze mnie przypadku właścicielką jest wdowa lun wdowa i jej córka - sąd tego nie ustalił. Podczas rozprawy wdowa zeznała, że ma 100% własności mieszkania, a w uzasadnieniu wyroku znalazło się stwierdzenie, że właścicielkami są: wdowa i jej córka. Mimo to sąd uznał, że wdowa oddała cały głos.

    W drugim (nieopisanym wcześniej) przypadku spadkobiercami są: wdowa i czwórka jej dzieci. Na mocy ustawy, bo jak zeznała wdowa, jej mąż nie pozostawił testamentu. Zeznała również, że nie konsultowała z rodziną, jak ma głosować. Sąd jednak uznał, że oddała cały głos.
    Komentarz edytowany i-co-ty-na-to
Aby napisać komentarz, musisz się zalogować lub zarejestrować.