Komornik blokuje rachunek bankowy wspólnoty
Jacek.
Użytkownik
Witam
Było sobie kilka budynków wielorodzinnych. W 2005r (a może wcześniej) powołano spółdzielnię mieszkaniową, aby nimi administrowała (zarządzała). W międzyczasie niektóre lokale mieszkalne zostały sprzedane ich najemcom, ale spółdzielnia działała dalej. W 2010r. właściciele w budynkach zrobili zebrania, w obecności notariusza określili sposób zarządu i przeszli na zarządzanie przez wspólnoty mieszkaniowe. Określone zostały nazwy wspólnot, zarządy, administrator i wszystkie inne potrzebne uchwały. Zostały nadane Regony, NIP-y, założono rachunki bankowe, zrobiono pieczątki, itd. Niby wszystko w porządku .... ,
... jak zwykle jest - ale. Wcześniej jednak, gdzieś w 2008r. spółdzielnia mieszkaniowa postanowiła zrobić duże inwestycje mające na celu poprawienie standardu życia członkom spółdzielni. Spółdzielnia znalazła wykonawcę i podpisała stosowne umowy na wykonanie inwestycji. Wykonawca zażyczył sobie, aby w umowach partycypowały również wspólnoty mieszkaniowe - w przypadku gdyby "padła" spółdzielnia. Nie uprawomocniono wspólnot, określono je bardzo ogólnie, jako wspólnota "jakiegoś tam budynku" - bez tych wszystkich czynności, które z "wspólnoty" robią Wspólnotę. Podjęto jednak uchwałę, którą podpisali mieszkańcy budynków, że wspólnota "jakiegoś tam budynku" zapłaci, gdyby spółdzielnia tego nie zrobiła.
No i tak się stało - spółdzielnia nie zapłaciła, bo padła. Wykonawca oddał sprawę do sądu i sąd zasądził solidarne płacenie przez spółdzielnię i wspólnotę "jakiegoś tam budynku". Cała sprawa, łącznie z obiegiem dokumentów, toczyła się poza "pokazaną" w 2010r. Wspólnotą (obecną). Wszystkie dokumenty były wysyłane na adres spółdzielni, a spółdzielnia tych dokumentów nie odbierała.
Sprawa trafiła do komornika. Komornik nie wiązał "wspólnoty" z 2008r. z Wspólnotą z 2010r., chociaż wiedział o jej istnieniu. Do czasu - jeden z właścicieli (pokłócony z pozostałymi), podpowiedział komornikowi gdzie ma rachunek Wspólnota powstała z 2010r. No i komornik zadziałał - na wezwaniu do nazwy wspólnoty "jakiegoś tam budynku" i do adresu Spółdzielni (tak było na postanowieniu sądowym) - dopisał Regon i NIP Wspólnoty z 2010r. Na podstawie takiego wezwania bank zablokował rachunek bankowy Wspólnoty z 2010r.
I tutaj mam pytania:
- czy komornik mógł powiązać "wspólnotę" z 2008r z Wspólnotą z 2010r?
- czy NIP i Regon nadany w 2010r dotyczy również "wspólnoty" z 2008r.? (w tym przypadku nadanie NIP-u i Regonu zadziałało wstecz)
- czy bank może zablokować cały rachunek wspólnoty?
- jak wybrnąć z tej sytuacji? (Wspólnota nie może płacić rachunków, robi się "pętla")
Było sobie kilka budynków wielorodzinnych. W 2005r (a może wcześniej) powołano spółdzielnię mieszkaniową, aby nimi administrowała (zarządzała). W międzyczasie niektóre lokale mieszkalne zostały sprzedane ich najemcom, ale spółdzielnia działała dalej. W 2010r. właściciele w budynkach zrobili zebrania, w obecności notariusza określili sposób zarządu i przeszli na zarządzanie przez wspólnoty mieszkaniowe. Określone zostały nazwy wspólnot, zarządy, administrator i wszystkie inne potrzebne uchwały. Zostały nadane Regony, NIP-y, założono rachunki bankowe, zrobiono pieczątki, itd. Niby wszystko w porządku .... ,
... jak zwykle jest - ale. Wcześniej jednak, gdzieś w 2008r. spółdzielnia mieszkaniowa postanowiła zrobić duże inwestycje mające na celu poprawienie standardu życia członkom spółdzielni. Spółdzielnia znalazła wykonawcę i podpisała stosowne umowy na wykonanie inwestycji. Wykonawca zażyczył sobie, aby w umowach partycypowały również wspólnoty mieszkaniowe - w przypadku gdyby "padła" spółdzielnia. Nie uprawomocniono wspólnot, określono je bardzo ogólnie, jako wspólnota "jakiegoś tam budynku" - bez tych wszystkich czynności, które z "wspólnoty" robią Wspólnotę. Podjęto jednak uchwałę, którą podpisali mieszkańcy budynków, że wspólnota "jakiegoś tam budynku" zapłaci, gdyby spółdzielnia tego nie zrobiła.
No i tak się stało - spółdzielnia nie zapłaciła, bo padła. Wykonawca oddał sprawę do sądu i sąd zasądził solidarne płacenie przez spółdzielnię i wspólnotę "jakiegoś tam budynku". Cała sprawa, łącznie z obiegiem dokumentów, toczyła się poza "pokazaną" w 2010r. Wspólnotą (obecną). Wszystkie dokumenty były wysyłane na adres spółdzielni, a spółdzielnia tych dokumentów nie odbierała.
Sprawa trafiła do komornika. Komornik nie wiązał "wspólnoty" z 2008r. z Wspólnotą z 2010r., chociaż wiedział o jej istnieniu. Do czasu - jeden z właścicieli (pokłócony z pozostałymi), podpowiedział komornikowi gdzie ma rachunek Wspólnota powstała z 2010r. No i komornik zadziałał - na wezwaniu do nazwy wspólnoty "jakiegoś tam budynku" i do adresu Spółdzielni (tak było na postanowieniu sądowym) - dopisał Regon i NIP Wspólnoty z 2010r. Na podstawie takiego wezwania bank zablokował rachunek bankowy Wspólnoty z 2010r.
I tutaj mam pytania:
- czy komornik mógł powiązać "wspólnotę" z 2008r z Wspólnotą z 2010r?
- czy NIP i Regon nadany w 2010r dotyczy również "wspólnoty" z 2008r.? (w tym przypadku nadanie NIP-u i Regonu zadziałało wstecz)
- czy bank może zablokować cały rachunek wspólnoty?
- jak wybrnąć z tej sytuacji? (Wspólnota nie może płacić rachunków, robi się "pętla")
Aby napisać komentarz, musisz się zalogować lub zarejestrować.
Komentarze
Proszę to sprawdzić, jeżeli głosowali pełnomocnicy - to musieliby mieć pełnomocncitwa rodzajowe - to bardzo istotne i od tego trzeba zacząć.Jak nie mają - głosu nie ma. Jeżeli lokal jest współwłasnością a głosował, np. jeden z właścicieli - tego głosu nie bierzemy pod uwagę.
Należy zatem zaopatrzyć się w wypis kw macierzystej i z tym udać do miejsca, w którym są podpisy właścicieli pod uchwałą.
Jeżeli się okaże, ze większosci nie było - nalezy udać się do sądu z pozwem o ustalenie nieistnienia uchwały. Wtedy można byłoby próbować obalić tamtem wyrok, nawet prawomocny, ale brak większości to brak uchwały - może się udać, o ile nie minęło 5 lat od daty jego uprawomocnienia.
Dlaczego spółdzielnia odbierała korespondencję kierowaną do wspólnoty?
Co to znaczy "pokazana" wspólnota? Przwecież regon i NIP nie maja znaczenia dla bytu wspólnoty.
Ze spółdzielni wyodrębniło się kilka wspólnot a nie jedna. Tak?
"Podjęto jednak uchwałę" - każda wspólnota podjęła swoją uchwałę. A może to uchwała spółdzielców?
Jak widać skoro zadziałało czyli NIP z 2010 może być NIPem z 2008.
Bank też wszystko może a więc i zablokować cały rachunek wspólnoty.
O take przecież Polskę nam chodziło chyba nie? Drogą prawną w tej teoretycznej kupie kamieni nie da się.
Tylko Majdan - nie widzę innej drogi.
Wspólnota nie ma prawa decydować i zaciągać wiążących zobowiązań niezwiąznych z zarządzaniem nieruchomością, bo nie leży to w jej kompetencjach.
Jakie konkretnie inwestycje zrealizowano na terenie wspólnoty?
Czy wykonano je na gruncie należącym do wspólnoty?
Czy okreśłono wartość wykonanych inwestycji na gruncie należącym do wspólnoty?
Powołana spółdzielnia mieszkaniowa zarządzała kilkoma nieruchomościami gruntowymi na których posadowione były budynki o różnym przeznaczeniu, w tym było kilka budynków mieszkalnych wielorodzinnych. Każdy budynek posadowiony jest na oddzielnej działce gruntowej. Działki gruntowe są własnością wspólnot. W 2010r. jak wyodrębniła się jedna wspólnota, to pozostałe budynki natychmiast też to zrobiły. "Poleciało" to lawinowo.
Inwestycja dotyczyła zmiany sposobu ogrzewania. Na początku całe osiedle ogrzewała jedna kotłownia węglowa. W okolicach 2007r. każdy budynek ogrzewała już oddzielna kotłownia - olejowa, tylko na potrzeby tego budynku. W tym czasie postanowiono obniżyć koszty ogrzewania i przejść na piece zasilane pelletem. I tak w części budynków wymieniono piece, a w części piece olejowe "zmodernizowano" do zasilania pelletem. Napisałem słowo zmodernizowano w cudzysłowie, bo i w rzeczywistości też tak to zrobiono. Koszty modernizacji też były niesamowicie wysokie. Z początku jakoś się to toczyło, ale w 2009r (lub 2010) cena pelletu podskoczyła chyba x 2. Odezwały się też błędy "modernizacji". Automatycznie "podskoczyły" też koszty ogrzewania i to zdecydowanie. Nagle okazało się, że taniej jest palić brrrrr ... zbożem (np. owsem).
Kopie uchwał widziałem raz, czy dwa. Podpisywała je każda wspólnota (budynek, mieszkańcy tego budynku) oddzielnie. Podpisali je mieszkańcy - jeden z mieszkania. Czy wszyscy byli wtedy właścicielami - nie wiem. Muszę dotrzeć do tej uchwały. Na pewno do podpisania aktów notarialnych kupna-sprzedaży lokali stawali oboje współmałżonkowie, natomiast uchwałę podpisywał tylko jeden.
Napisałem, że wspólnota została pokazana została w 2010r. dla rozdzielenia wspólnoty z 2008r. i wspólnoty z 1010r. Dla prawników i sądu wspólnota z 2010r. nie istniała. Komornik też wysyłał wszystkie dokumenty na adres wspólnoty z 2008r. Dlaczego - nie wiem.
W 2008 roku s-nia mieszkaniowa podpisała umowę, której gwarantem była (jedna?) wspólnota mieszkaniowa z ul. Pierwszej (na przykład).
W 2010 roku ze s-ni wyodrębniły się kolejne wspólnoty?
"Podjęto jednak uchwałę, którą podpisali mieszkańcy budynków, że wspólnota "jakiegoś tam budynku" zapłaci, gdyby spółdzielnia tego nie zrobiła". W którym roku podjęto te uchwały (a nie uchwałę)?
SM podpisywała umowę oddzielnie na każdy budynek i wspólnota tego budynku była gwarantem. Umowy i uchwały podpisano przed "modernizacją".
"Modernizację" przeprowadzono w 2008r.
Wspólnoty wyodrębniały się w 2010r.
Jacek, nie ma czegoś takiego jak "wyodrębnianie" wspólnoty. Wspólnota albo powstaje, albo jej nie ma.
Chyba chodzi o to, że do 2010 roku s-nia była administratorem (zarządcą) wspólnot a potem twoja wspólnota wymieniła administratora na jakąś inną firmę (osobę)?
Jeśli tak, to wspólnota cały czas istnieje, kto i jak nią zarządza nie zmienia prawomocności uchwał.
Piszesz chaotycznie, bez konkretów - nawet jeśli w twojej wspólnocie jest coś nie w porządku, to przy takim stylu skazujesz się na przegraną
Zdaję sobie sprawę, że WM powstaje z mocy prawa.
W tej mojej pisaninie chodziło mi o to, że w 2008r. nie było zarządu, NIP-u i Regonu, itp.
Wszystko to zostało "załatwione" w 2010r.
Tak na marginesie - nie o wszystkim mogę pisać. Nie bardzo wiedziałem jak napisać, aby było napisane wszystko co istotne, ale też by było jak najkrócej
Zarząd prawdopodobnie mieliście kiedyś powierzony (notarialny) a teraz właścicielski. Prawdopodobnie, bo znów się domyślam.
https://forum.zarzadca.pl/wiki/zarzad
Nie testuj mnie już. To są wszystko sprawy drugorzędne w tej chwili. Pytasz - to odpowiadam.
Mnie chodziło o poradę - jak wybrnąć z sytuacji?
Duży ten dług? Po ile by wypadło na 1 właściciela (mniej więcej, dla średniego udziału)
Może gdzieś tanio pożyczycie kasę? Mój administrator miał sytuację, że wspólnota wolała pożyczyć od jednego z właścicieli, niż w banku brać kredyt. Jak rsso kredytu jest np. 16%, to sąsiad weźmie 8% - i wszyscy zadowoleni. Legalnie, ze zgłoszeniem do skarbówki.
Opisz krótko (pół kartki góra) sytuację na odwrocie zawiadomienia o zebraniu i wrzuć do skrzynek pocztowych. Co kilka głów to nie jedna.
Ja cię nie testuję. Ciągle podkreślam, że nie jestem pewna, w jakiej jesteście sytuacji.
Rozumiem, że powstały wspólnoty mieszkaniowe, ponieważ właściciele podjęli uchwały w przedmiocie poddania spraw zarządu rygorom ustawy o własności lokali.
Decydujące dla powstania wspólnot znaczenie ma data podjecia tych uchwał a nie data nadania NIP-u czy nr Regon, ponieważ są to tylko kwestie czysto techniczne.
Nie kształtują one prawa, tak jak w przypadku wpisu do KRS.
Bank oczywiście może zablokować cały rachunek.
Jeżeli zapadł wyrok,wszczęto już postępowanie egzekucyjne, to "wybrnąć" z sytuacji się raczej już nie da. Wyrok jest zapewne prawomocny.